Ci z was, którzy są z nami od
początku dobrze wiedzą jak wyglądała nasza droga oraz znają już
pewnie całkiem dobrze metodę, która przyniosła nam tak wielki
sukces.
Początkowo to właśnie do tej grupy kierowałam swojego bloga – do tych, którzy już coś wiedzą, ale może potrzebują wsparcia, szczegółowego wyjaśnienia...
Jeszcze fajniej, jeśli wykorzystasz karty w zabawach. Gdy dziecko już samodzielnie siedzi czy tym bardziej chodzi.
Możesz podpisywać zabawki, skakać po kartach, wykorzystywać słowo pisane gdzie się da. My na przykład w okresie niemowlęcym Hani mieliśmy opisane kartami całe mieszkanie. Na krześle przyklejona była karta z napisem „krzesło” na drzwiach do łazienki „drzwi do łazienki” , w taki sposób umieściliśmy karty wszędzie gdzie się dało.
Przyznacie, że to raczej nie wygląda jak zabranie dzieciństwa 😉?
A stymulacja miała miejsce zawsze, gdy tylko Hania zerknęła w stronę stołu, gdy podeszła do parapetu czy pokazała na łóżeczko – kilkadziesiąt razy dziennie, bez naszego udziału lub z naszym gdy odczytywaliśmy wyraz, wskazując na niego.
Po lekturach różnego rodzaju poradników, zwłaszcza Tony'ego Buzana, na temat szybkiego czytania (ale wciąż ze zrozumieniem) coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że czytanie „naraz” coraz większych obszarów tekstu jest fantastyczną umiejętnością.
Gdy tylko usłyszałam, więc o metodzie czytania globalnego, całowyrazowego, wpadłam w nią bez reszty.
Ma ona oczywiście pewien mankament w porównaniu z nauką czytania metodą Domana w języku angielskim.
Nasz język jest bowiem językiem fleksyjnym – mamy całą masę końcówek, odmian, przypadków, rodzajów, etc.
Dlatego wielu zarzuca metodzie Domana, jakoby miała nie działać na gruncie polskim. Nie zgadzam się z tym, co potwierdzają choćby umiejętności naszej Hani, choć należy mieć na względzie, że stosowanie metody Domana nie jest w języku polskim aż tak łatwe jak w języku rodzimym metody.
Zabawa planszami nie jest aż tak prosta – należy bowiem przygotować więcej plansz, przedstawiających różne warianty tego samego słowa, podczas gdy w języku angielskim jedno słowo wykorzystamy właściwie do ułożenia wszelkich możliwych zdań z nim, bez odmieniania go.
Początkowo to właśnie do tej grupy kierowałam swojego bloga – do tych, którzy już coś wiedzą, ale może potrzebują wsparcia, szczegółowego wyjaśnienia...
Z biegiem czasu przybywa Was na nasze
łamy coraz więcej, co bardzo mnie cieszy – postanowiłam, więc
wytłumaczyć wszystko na nowo, kierując „poradnik” do osób,
które nie mają pojęcia o tym jak, albo, że w ogóle małe dziecko
może nauczyć się czytać.
Zanim jeszcze urodziła się nasza
pierwsza córka (Hania), nie miałam najmniejszych wątpliwości, że
najważniejszym co możemy jej dać to rozwój od pierwszych dni
życia.
Bo właśnie pierwszy rok życia jest
dla kształtowania się mózgu kluczowy. Nigdy później tempo
rozwoju człowieka nie jest tak błyskawiczne.
Nigdy nie miałam także wątpliwości,
że czytanie to chyba najfajniejsza aktywność na jaką można
przeznaczyć czas. Nie miałam więc wątpliwości, że to aktywność,
którą chcę jak najszybciej przybliżyć swoim dzieciom, by tak jak
ja mogły cieszyć się z podróży w wyobraźni, zdobywania wiedzy,
przeżywania kolejnych przygód z bohaterami ulubionych książek.
Jakie więc było moje zdziwienie,
kiedy moje posty nie zawsze spotykały się z aprobatą.
Okazało się – to naprawdę był dla
mnie szok – że nie każdy uważa, że wczesne czytanie jest dla
dziecka dobre.
Że po co?
No to wyjaśniam po co.
Chyba, że już wiesz, to od razu zapisz się na moje szkolenie lub sięgnij po zestaw niemal 100 pomysłów na zabawy w czytanie.
Chyba, że już wiesz, to od razu zapisz się na moje szkolenie lub sięgnij po zestaw niemal 100 pomysłów na zabawy w czytanie.
Po co uczyć małe dziecko czytać?
✅Przede wszystkim to świetna zabawa! W
dalszej części postu przekonasz się, że jestem absolutną
przeciwniczką nauki „stoliczkowej” - wszystko co doprowadziło
naszą dwulatkę do rozpoznawania wyrazów i samodzielnego czytania
odbyło się wyłącznie w zabawie!
✅Książki to najlepsza forma spędzania
czasu. Naturalnie możesz mieć inne zdanie. Możesz uważać, że
lepsze są spacery, zakupy czy (oby nie!) oglądanie telewizji. I to
właśnie przekażesz swojemu dziecku. Dla mnie największą frajdą
jest czytanie książek i to właśnie chciałam i chcę umożliwić
swoim córkom.
✅Dlaczego tak wcześnie? A dlaczego
odkładać świetną zabawę? Nie odkładasz na przyszłość
zabrania dziecka do zoo, bo to fajne popatrzeć na zwierzątka - tu i
teraz.
Dlaczego więc odłożyć na później
możliwość obcowania z literaturą, skoro to według mnie najlepsza
rozrywka jaką możemy znaleźć?
✅Wiedza – poza zabawą, książki dają
niebywałe źródło wiedzy. Nie ma powodu, by się nad tym
rozwodzić. A że dziecku ta wiedza jest niepotrzebna... Czyżby? To
dlaczego dzieci zarzucają nas setką pytań na minutę i wcale nie
potrzebują do życia wiedzy o tym dlaczego odkurzacz nazywa się
odkurzacz i co się stanie gdy dojdziemy do końca Ziemi albo gdzie
znika śnieg gdy się topi. Dzieci kochają naukę! Kochają wiedzieć
więcej, wiedzieć wszystko! Ale my dorośli utrudniamy im (często
uniemożliwiamy zupełnie) tę miłość podtrzymać. Dlatego tak
wielu dorosłych stawia znak równości między nauką, a
zniszczeniem dzieciństwa. Niektórzy nie potrafią sobie nawet
wyobrazić, że nauka, poznawanie świata, szukanie informacji, może
bawić i sprawiać przyjemność.
✅Gdy dziecko potrafi czytać ma
dorosłego przy sobie zawsze! To absolutnie nie jest opcja na
pozbycie się dziecka. Ale nie oszukujmy się. Musimy sprzątać,
gotować czy nawet wziąć prysznic, nie mówiąc o rodzicach, którzy
mają więcej niż jedno dziecko. Po prostu nie sposób, być przy
nim zawsze kiedy tego chce. Co robi wówczas nasza Hania? Bierze
książki!
Co rusz inny dorosły opowiada jej nowe
historie, nawet jeśli ja muszę akurat przewinąć młodszą siostrę
lub ugotować obiad.
✅Przepracowanie problemów –
niejednokrotnie słyszę, że ludzie wykorzystują książki do
„rozmowy” o trudnych sprawach. O tym, że ktoś odszedł, umarł,
o tym, że rodzice się rozwodzą, o tym, że trzeba iść do
szpitala albo o czymś bardziej przyziemnym, o złości, zazdrości
czy pójściu do przedszkola. To świetne rozwiązanie, historie
ulubionych bohaterów pozwalają zrozumieć sytuację. Kiedy dziecko
umie czytać skupia się na tekście jeszcze lepiej i może
samodzielnie do niego wracać.
✅Czas – o tym również muszę Wam
napisać, ale nie traktujcie tego argumentu jako coś w rodzaju
wyścigu. Uwielbiam chodzić do biblioteki, moim ukochanym miejscem
jest Biblioteka Uniwersytetu Łódzkiego, w której jest tysiące
książek na każdy możliwy temat. Są tam działy, o których nie
miałam pojęcia, że w ogóle istnieją, tytuły, których nie
dostaniecie nigdzie indziej. Zawsze gdy tam jestem czuję, że mam za
mało czasu i za wąskie konto czytelnicze. Przecież chciałabym
zabrać do domu przynajmniej kilkadziesiąt egzemplarzy. Do tego mam
dwójkę dzieci i tonę obowiązków, więc nawet jeśli ktoś by mi
na to pozwolił, nie dałabym ich rady przeczytać pewnie do końca
roku.
Jak fantastycznie byłoby więc mieć
te kilka lat więcej na czytanie? Gdy dziecko zaczyna tak wcześnie,
w wieku szkolnym już dawno czyta super płynnie i od dawna czyta
naprawdę wartościowe, obszerne pozycje. Ma więcej czasu na radosne
zdobywanie wiedzy, poszerzanie horyzontów. I nie chodzi o to, by
wiedziało więcej niż Franek czy Ola. Chodzi o to, by wiedziało
wszystko co chce wiedzieć w danym momencie. Czy nie czujecie się
bowiem fantastycznie, gdy możecie godzinami opowiadać o swoim
hobby? Lub o zagadnieniu, w którym jesteście specjalistami?
✅Rozwój mózgu – czytanie daje tak
szeroki wachlarz pozytywów dla mózgu, że trudno opisać je w
jednym podpunkcie. Dzięki czytaniu w mózgu tworzą się nowe
połączenia, ćwiczone są hipokamp, pamięć, koncentracja,
percepcja, rozwijana kreatywność, co ciekawe nawet empatia! Bardzo
ciekawy tekst o tym co daje nam czytanie (również nam dorosłym!)
możecie przeczytać u Niestatystycznego - zachęcam 😉
No to już pokrótce wiecie dlaczego
warto! A teraz jak to zrobić?
Jak nauczyć dziecko czytać?
Przede wszystkim uczymy TYLKO w zabawie
i tylko gdy dziecko ma na to ochotę. Nigdy nie zmuszamy, nigdy nie
naciskamy, broń Boże nie przekupujemy i nie szantażujemy.❗
Być może lepszym określeniem byłoby
zatem „otaczamy czytaniem”.
Jeśli chodzi jednak o naukę czytania
od urodzenia, jak wielu z Was wie, wybraliśmy metodę Domana.
To zgodnie z moją wiedzą jedyna metoda, która pozwala zacząć tak wcześnie. Jej pochodną jest czytanie globalne pani Marii Trojanowicz – Kasprzak, które w przeciwieństwie do założeń Glenna Domana nie zakłada usystematyzowanych sesji, a raczej dowolność w zabawach słowem i całkowicie zrywa z jakąkolwiek formą harmonogramów.
To zgodnie z moją wiedzą jedyna metoda, która pozwala zacząć tak wcześnie. Jej pochodną jest czytanie globalne pani Marii Trojanowicz – Kasprzak, które w przeciwieństwie do założeń Glenna Domana nie zakłada usystematyzowanych sesji, a raczej dowolność w zabawach słowem i całkowicie zrywa z jakąkolwiek formą harmonogramów.
Wszystko sprowadza się do zabawy i
plansz ze słowami, początkowo dziecko ma bowiem obserwować karty.
Domanowe sesje to po prostu szybkie pokazywanie plansz z wyrazami.
👉Całą metodę Domana krok po kroku, zgodnie z założeniami Glenna Domana opisuję na blogu.
Możesz również zapisać się na moje autorskie szkolenie, by nie tracić czasu i zacząć zabawę w czytanie od zaraz!
Wiem jednak, że nie każdemu udaje się realizować program sesja w sesję, co często jest powodem porzucenia zabawy. Niepotrzebnie. Wystarczy, że weźmiesz swoje karty do nauki czytania i kilka razy w ciągu dnia pokażesz je dziecku. Nawet niemowlęciu! A nawet zwłaszcza niemowlęciu!
Domanowe sesje to po prostu szybkie pokazywanie plansz z wyrazami.
👉Całą metodę Domana krok po kroku, zgodnie z założeniami Glenna Domana opisuję na blogu.
Możesz również zapisać się na moje autorskie szkolenie, by nie tracić czasu i zacząć zabawę w czytanie od zaraz!
Wiem jednak, że nie każdemu udaje się realizować program sesja w sesję, co często jest powodem porzucenia zabawy. Niepotrzebnie. Wystarczy, że weźmiesz swoje karty do nauki czytania i kilka razy w ciągu dnia pokażesz je dziecku. Nawet niemowlęciu! A nawet zwłaszcza niemowlęciu!
Jeszcze fajniej, jeśli wykorzystasz karty w zabawach. Gdy dziecko już samodzielnie siedzi czy tym bardziej chodzi.
Możesz podpisywać zabawki, skakać po kartach, wykorzystywać słowo pisane gdzie się da. My na przykład w okresie niemowlęcym Hani mieliśmy opisane kartami całe mieszkanie. Na krześle przyklejona była karta z napisem „krzesło” na drzwiach do łazienki „drzwi do łazienki” , w taki sposób umieściliśmy karty wszędzie gdzie się dało.
Przyznacie, że to raczej nie wygląda jak zabranie dzieciństwa 😉?
A stymulacja miała miejsce zawsze, gdy tylko Hania zerknęła w stronę stołu, gdy podeszła do parapetu czy pokazała na łóżeczko – kilkadziesiąt razy dziennie, bez naszego udziału lub z naszym gdy odczytywaliśmy wyraz, wskazując na niego.
👉Glenn Doman zaleca, by naukę czytania zacząć najszybciej jak to
możliwe, w myśl zasady, że niemowlę uczy się szybciej i łatwiej
niż roczniak, roczniak szybciej niż dwulatek, itd.
Jeśli zainteresowała Cię metoda Domana, która pozwoliła nam
nauczyć naszą Hanię czytać, koniecznie zajrzyj do spisu treści
zagadnień, związanych z metodą. Poprowadzi Cię on krok po kroku, etap po etapie.
Pamiętaj jednak, by dostosować tempo i harmonogram działań do swoich możliwości, nawet jeśli nie jesteś w stanie iść krok w krok z zaleceniami Domana.
Pamiętaj jednak, by dostosować tempo i harmonogram działań do swoich możliwości, nawet jeśli nie jesteś w stanie iść krok w krok z zaleceniami Domana.
On także
zaznaczał, by kończyć zabawę szybciej niż chce tego dziecko.
Dlaczego metoda Domana?
Metod nauki czytania dla dzieci jest
multum. Najbardziej popularną obecnie jest w moim odczuciu metoda
sylabowa, dr Jagody Cieszyńskiej.
Mimo iż zgadzam się, iż sylaba jest najmniejszą intuicyjną jednostką fonetyczną, to nie jest dla mnie zbyt naturalne uczyć maluszka czytania abstrakcyjnych, nic nieznaczących dźwięków. Metoda dr Cieszyńskiej z powodzeniem jest jednak stosowana nie tylko przy nauce czytania, ale również w terapie dzieci z najróżniejszymi dysfunkcjami, absolutnie moją intencją nie jest więc dyskredytowanie jej.
Mimo iż zgadzam się, iż sylaba jest najmniejszą intuicyjną jednostką fonetyczną, to nie jest dla mnie zbyt naturalne uczyć maluszka czytania abstrakcyjnych, nic nieznaczących dźwięków. Metoda dr Cieszyńskiej z powodzeniem jest jednak stosowana nie tylko przy nauce czytania, ale również w terapie dzieci z najróżniejszymi dysfunkcjami, absolutnie moją intencją nie jest więc dyskredytowanie jej.
👉Dlaczego wybraliśmy więc metodę
Domana? Przede wszystkim ze względu na możliwość działania od
pierwszych miesięcy życia, ale również „całowyrazowy”
silnik.
Po lekturach różnego rodzaju poradników, zwłaszcza Tony'ego Buzana, na temat szybkiego czytania (ale wciąż ze zrozumieniem) coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że czytanie „naraz” coraz większych obszarów tekstu jest fantastyczną umiejętnością.
Gdy tylko usłyszałam, więc o metodzie czytania globalnego, całowyrazowego, wpadłam w nią bez reszty.
Nie traktuję jej jednak jako „wkuwanie
na pamięć” pokazywanych wyrazów. Wręcz przeciwnie.
Widzę w niej piękny przykład nauki
percepcyjnej, o której pisze w swojej książce „Jak się uczyć”
Benedict Carey. Nazywa on ją „nauką bez myślenia”, a myślenie
percepcyjne określa jako automatyczny i samoregulujący się proces.
👉Jak się to ma do metody Domana? Jak łamie się szyfr?
Według mnie pokazując dziecku dziesiątki kart, w zależności od jego zdolności i wieku, a także częstotliwości waszych działań, prędzej czy później rozpozna ono zależności między literami.
Co mam na myśli? Na przykład słowo „bal” i „bas”.
W pewnym momencie dziecko podświadomie rozszyfruje, że „b” stojące obok „a” to zawsze „ba”, słysząc jak brzmi zmieniająca się cząstka (w tym wypadku „l” czy „s”). To swego rodzaju szyfr, którym jest każdy język.
Tak właśnie w moim odczuciu przebiega nauka czytania metodą Domana od strony technicznej.
Według mnie pokazując dziecku dziesiątki kart, w zależności od jego zdolności i wieku, a także częstotliwości waszych działań, prędzej czy później rozpozna ono zależności między literami.
Co mam na myśli? Na przykład słowo „bal” i „bas”.
W pewnym momencie dziecko podświadomie rozszyfruje, że „b” stojące obok „a” to zawsze „ba”, słysząc jak brzmi zmieniająca się cząstka (w tym wypadku „l” czy „s”). To swego rodzaju szyfr, którym jest każdy język.
Tak właśnie w moim odczuciu przebiega nauka czytania metodą Domana od strony technicznej.
Metoda Domana w języku polskim
Ma ona oczywiście pewien mankament w porównaniu z nauką czytania metodą Domana w języku angielskim.
Nasz język jest bowiem językiem fleksyjnym – mamy całą masę końcówek, odmian, przypadków, rodzajów, etc.
Dlatego wielu zarzuca metodzie Domana, jakoby miała nie działać na gruncie polskim. Nie zgadzam się z tym, co potwierdzają choćby umiejętności naszej Hani, choć należy mieć na względzie, że stosowanie metody Domana nie jest w języku polskim aż tak łatwe jak w języku rodzimym metody.
Zabawa planszami nie jest aż tak prosta – należy bowiem przygotować więcej plansz, przedstawiających różne warianty tego samego słowa, podczas gdy w języku angielskim jedno słowo wykorzystamy właściwie do ułożenia wszelkich możliwych zdań z nim, bez odmieniania go.
U nas od początku karty zostały
polubione przez obie dziewczynki – obecnie w oparciu o metodę
Domana bawimy się również z naszą młodszą córką, niespełna
półroczną Zosią.
Nasze sesje zawsze są pełne
entuzjazmu, radości i wygłupów – to właśnie uważam, za klucz do sukcesu w metodzie Domana.
Oczywiście odczytywanie słów przez
Hanię nie nastąpiło momentalnie – początkowo wyszukiwała znane
już sobie słowa – te, które oglądała uprzednio na planszach,
co możecie oglądać na naszym kanale, choćby tutaj:
W pewnym momencie jednak Hania zaczęła
odczytywać napisy wszędzie gdzie się da.
Początkowo nie byliśmy pewni, czy są to całkiem nowe słowa, czy może już gdzieś widziała je w jakieś czytance.
W końcu postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda jej umiejętność czytania stawiając przed nią nowe wyzwanie – słowa, których nie mogła zobaczyć w żadnej książeczce ani nigdzie dotychczas. Były nimi „leszcz”, „ciastolina”, „matrioszka” i „poziomica”. Te słowa rozwiały nasze wszelkie wątpliwości, udowadniając nam, że Hania kończąc ledwie dwa lata odczytuje zupełnie nowe wyrazy. Pisaliśmy Wam o tym na naszym Fanpage'u , jeśli jeszcze cię z nami nie ma, koniecznie zajrzyj.
Początkowo nie byliśmy pewni, czy są to całkiem nowe słowa, czy może już gdzieś widziała je w jakieś czytance.
W końcu postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda jej umiejętność czytania stawiając przed nią nowe wyzwanie – słowa, których nie mogła zobaczyć w żadnej książeczce ani nigdzie dotychczas. Były nimi „leszcz”, „ciastolina”, „matrioszka” i „poziomica”. Te słowa rozwiały nasze wszelkie wątpliwości, udowadniając nam, że Hania kończąc ledwie dwa lata odczytuje zupełnie nowe wyrazy. Pisaliśmy Wam o tym na naszym Fanpage'u , jeśli jeszcze cię z nami nie ma, koniecznie zajrzyj.
Czytanie metodą Domana dla jakiego wieku?
Czytanie metodą Domana sprawdzi się
nie tylko w przypadku niemowląt i małych dzieci, ale również w
przypadku przedszkolaków.
Jeśli jesteś rodzicem starszaka nie rezygnuj z tej niesamowitej możliwości.
👉Pamiętaj jednak, że starszak potrzebuje więcej czasu i więcej Twojej inwencji – nowych zabaw, ciekawej formy pokazywania kart, przemycania słów.
Jeśli jesteś rodzicem starszaka nie rezygnuj z tej niesamowitej możliwości.
👉Pamiętaj jednak, że starszak potrzebuje więcej czasu i więcej Twojej inwencji – nowych zabaw, ciekawej formy pokazywania kart, przemycania słów.
I tak dla przykładu, nam wszędzie
towarzyszą kartki i znikopis. Do tego mamy tablicę zarówno kredową, jak i korkową, na której przyczepiamy kolejne słowa.
To wszystko akcesoria, których wciąż regularnie używamy, gdy tylko pojawiają się w naszych wypowiedziach wyrazy, które chcemy Hani przedstawić.
Zajrzyj również do naszego sklepu, w którym znajdziesz książki zgodne z metodą Domana, plansze edukacyjne i wiele innych pomocy edukacyjnych.
To wszystko akcesoria, których wciąż regularnie używamy, gdy tylko pojawiają się w naszych wypowiedziach wyrazy, które chcemy Hani przedstawić.
Zajrzyj również do naszego sklepu, w którym znajdziesz książki zgodne z metodą Domana, plansze edukacyjne i wiele innych pomocy edukacyjnych.
Jeśli Ty również chcesz dać swojemu
dziecku szansę samodzielnego obcowania z literaturą zajrzyj do
spisu treści postów o metodzie Domana. Jeśli chcesz dokładnie
zgłębić czytanie metodą Domana zajrzyj do zakładki „czytanie”.
Jeśli przeraża Cię zbyt obszerny
harmonogram w metodzie Domana, przeczytaj czy na pewno jest on niezbędny. Oczywiście na blogu znajdują się odpowiedzi na najpopularniejsze pytania czytelników - FAQ, zajrzyj!
A w razie jakichkolwiek wątpliwości i
kłopotów dołącz do naszej grupy na Facebooku – chętnie Ci
pomożemy.
Zrób przysługę również swoim
przyjaciołom i podaj ten post dalej, by i oni dowiedzieli się, że
ich małe dziecko MOŻE i najpewniej CHCE nauczyć się czytać.👀
👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇
Moje dziecko czytało mając 2 lata.Odkad skończył 10 miesięcy zakochał się w puzzlach.Na pierwsze urodziny dostał układankę z alfabetem.Byla w kształcie żółwia.Pod każda literka był podpisany obrazek zaczenajacy się na konkretną literkę.Misiek ja uwielbiam i układał pasjami.Okolo 15 miesięcy podczas kąpieli powiedział,że na szamponie "pisia sport"....w telewizji na pasku znów zauważył ,że jest napis sport....Myśleliśmy, że zapamiętał układ liter i stąd zna wyraz.Potem czytał szyldy , nazwy ulic, tytuły książek.....Przed ukończeniem 2 roku czytał płynnie.Zaczal sięgać po książki starszego brata i sam wyszukiwać różne informacje, które gdzieś podslyszal a go zainteresowały....W wieku między 3 a 4 rokiem znał wszystkie państwa wraz ze stolicami flagami, kultura, specyfika i klimatem.Znal budowę i przystosowanie różnych zwierząt....W wieku 5 lat pochłaniał książki historyczne....W zerówce był pupilkiem pań i egzotycznym zjawiskiem dla dzieci...W pierwszej klasie ,gdy dzieci poznawały literki i proste zagadnienia na temat otaczającego świata syn czuł się wyobcowany....Cudna dyrektor i wychowawczyni chcąc dziecku pomoc i zaangażowały się w szukanie alternatywy na edukację zgodna z jego potrzebami.....Skończylo się na edukacji domowej.....Mamy wsparcie fachowców z wielu dziedzin, ale odnosimy wrażenie ,że najtrudniej powodować, by emocjonalnie pozostał dzieckiem i cieszył się dzieciństwem i rówieśnikami.Nauka wczesnego czytania ma swoje dobre strony, ale konsekwencje mogą przynosić negatywy dla dzieci.Poszukuje rodziców, instytucji ,doświadczonych jak sobie z tym radzić.....Pozdrawiam i wspieram wszystkie akcje służące rozwojowi dzieci.Mama
OdpowiedzUsuńA jak pracowaliście z nim? Czy jak bawiliście die?
UsuńCzy nauczył się od starszego rodzeństwa?