Nie wiem czy już Wam wspominałam, ale
jeśli książka nie wprowadza dziecka w błąd przekazując
nieprawdziwe lub wręcz szkodliwe informacje, mimo tego, że nie
przypadła nam do gustu nie odkładamy jej jeśli Hania ją polubi. Dajemy jej możliwość wyboru i decyzji, oczywiście o ile książka nie wywiera w żaden sposób negatywnego wpływu.
Tak jest właśnie z nową serią
„Czytanka dla malucha”. Mamy 3 tytuły: „Pora spać” i
„Wspólna zabawa” z udziałem Binga i Flopa oraz... „Masza i
Niedźwiedź”.
Jak wiecie w naszym domu nie ogląda
się telewizji, Hania nie zna więc wspomnianych postaci z bajek. To
pierwsze jej (nasze również) spotkanie z bohaterami. (Zobacz dlaczego w poście "7 powodów, dla których dziecko poniżej 2 roku życia nie powinno oglądać TV w ogóle!")
Na początek czytanki o Bingu...
➖Mały minus pierwszy: imiona. Drażnią
mnie niezwykle.
Może dla tych z Was, którzy są bardziej światowi
niż ja, nie będzie to zbyt dotkliwe, ale mnie – naprawdę lubiącej
rodzimy język – imiona „Bing” „Flop” „Charlie” czy
„Koko” irytują niezwykle. Skoro Albert Albertson w każdym kraju
nazywa się inaczej, to i Charlie mógłby być zwyczajnym, polskim
Karolem.
Jednak i u nas w domu przeszkadzają
one tylko mnie – a tata Hani twierdzi, że to świetna okazja do
naturalnego zaznaczenia dziecku istnienia innych języków.
To prawda
– Hania, odkąd jej to wytłumaczyliśmy - pokazuje często
Charliego i mówi jak czytałoby się po polsku, a jak po angielsku.
➖Minus drugi: forma.
Często zdanie po
zdaniu w dialogach są opisywane osoby, wypowiadające kwestię.
„...” - mówi Bing, „...” - mówi Flop, „...” - mówi
Koko... W moim odczuciu jest to męczące i niepotrzebne.
➕Jeśli znacie bajki z TV na pewno
spodobają się Wam ilustracje – nie można im niczego zarzucić,
choć są w typowym, animacyjnym stylu. Dla jednych będzie to plus,
dla innych pewnie minus.
➕Ogromny plus to na pewno temat
czytanek. Pierwsza pokazuje krok po kroku przygotowanie do snu, co
niejednemu rodzicowi szkraba, który nie chce pożegnać się z
dziennymi harcami, pomoże w usypianiu. Druga natomiast tłumaczy, że
można, a nawet warto bawić się wspólnie.
Dla Hani czytanki z Bingiem i Flopem
stały się hitem – nie wiem czy ze względu na ilustracje,
historyjki czy jej wrodzoną miłość do królików. My po czasie
również zaakceptowaliśmy obecność tych książeczek, w naszych
codziennych momentach czytania.
W przeciwieństwie do czytanki o
Maszy...
Przypominam, że nie znamy bajki
telewizyjnej, jednak w formie owej czytanki … brak mi słów.
➖Nie dość, że książeczka jest
zupełnie o niczym, to jeszcze w kilku miejscach mieliśmy wrażenie,
że ktoś musiał zapomnieć dodrukować strony, bo jedna nie łączy
się z drugą.
A szkoda, książka jest bowiem bardzo fajnie wydana –
duża czcionka, na oddzielonym od ilustracji tle, mogłaby być fajną
pomocą przy ćwiczeniu czytania...
"Masza i niedźwiedź" ku naszej radości
szybko się Hani znudziła 😉
Podsumowując: czytanki z Bingiem
prezentują solidne plusy i do tego stały się niekwestionowanym
hitem, Masza natomiast to pozycja, którą będę szczerze odradzała...
❕❕❗Jeśli Wasze maluchy są fanami jednej
z postaci z tych książeczek lub sami chcecie się przekonać, czy
moja recenzja jest zgodna z Waszymi odczuciami, cały pakiet 3
czytanek możecie wygrać na naszym Fanpage'u do 20 października.
Podziel się recenzją ze znajomymi,
pomagając im wziąć udział w konkursie 😊
👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇
Na domiar wszystkiego ów liść, który pofrunął ku oknu wcale nie jest dębowy. Dezinformacja.
OdpowiedzUsuńMaria Trojanowicz-Kasprzak
PS. Ja wiem, że to moja idee fixe, ale dziękuję za obronę polskiego języka przed zalewem "-izmów".