Seria Vampirina, EGMONT, recenzja: Kocham ten film, Imprezka z dreszczykiem, Chwyć bajeczkę, Portret Wampira
Jak wiecie już z artykułu „7 powodów, dla których dziecko poniżej 2 roku życia nie powinno oglądać TV - w ogóle!" w naszym domu nie ma telewizji ani bajek.
I
mniemam, że współczesnych – modnych – telewizyjnych bajek nie
będzie jeszcze bardzo długo.
Produkcje typu Vampirina nie są zatem
znane ani nam, ani Hani, jednak dzięki wydawnictwu EGMONT mogliśmy
zapoznać się z nią w formie papierowej (czyli tak jak lubię
najbardziej!)
Jak więc wypadła Vampirina? Wbrew
mojemu bardzo czarno – białemu spojrzeniu na literaturę,
zwłaszcza dziecięcą mam mieszane uczucia.
Mam nadzieję, że
zachęcę Was tym samym do dyskusji – przyznam, że jestem bardzo
ciekawa Waszych opinii – również jeśli znacie tę bajkę z
ekranów telewizorów.
Vampirina – "Impreza z dreszczykiem"
Ta pozycja należy do serii „Biblioteka
Mądrego Dziecka” i chyba nie do końca wiem dlaczego. Poza
oczywiście zrozumiałymi względami marketingowymi.
Jak wiecie uwielbiam doszukiwać się w
książkach dla dzieci mądrości, drugiego dna i głębi, niestety
bardzo często się rozczarowując.
"Impreza z dreszczykiem" to książeczka
na podstawie jednego z odcinków bajki – której nie znam, toteż
odnoszę się wyłącznie do formy papierowej, którą mam przed
sobą.
Jak się można domyślić historia
dotyczy imprezy małych dziewczynek, czyli takiego niby pidżama
party, tu nazywanego „nocowanką”.
Niby zwyczajna historia, ale jedna z
zaproszonych dziewczynek nie wie, że gospodyni imprezki, czyli
tytułowa Vampirina jest … wampirzycą.
👉Absurd nad absurdami. W tym miejscu
możemy się zastanawiać, czy książka ma wyłącznie bawić, czy
dziecko zauważy takie nieścisłości i pewnie żadna z odpowiedzi
nie sprawi, że Vampirina zostanie poddana jakiemuś publicznemu
ostracyzmowi.
W dobie jednak mnogości publikacji dla dzieci, wybór
tytułów jest tak duży, że może jednak warto otoczyć malucha
czymś bardziej wysublimowanym?
Jeśli nie znacie bajki, to to jest
właśnie Vampirina: fioletowa dziewczynka, z imieniem, jasno
wskazującym na powiązania z wampirami, pochodząca z Transylwanii...
I dopóki nie będzie chciała nikt nie zauważy, że to nie jest
zwykła dziewczynka.😲 Nie mogę tego przełknąć, jak bardzo bym się
nie starała.
👉Poszukując głębi tej serii, w każdej z części znajdujemy dokładnie to samo – zwrócenie
uwagi na odmienność dziewczynki, chęć bycia akceptowanym w
środowisku, zwłaszcza rówieśniczym i to właściwie tyle.
Jest to jednak w moim odczuciu
dorzucone „z doskoku” i w ogóle tego nie kupuję.
Cała
książeczka to po prostu przeciętna historyjka z dorzuconym hasłem
„najważniejsze, że to wciąż nasza Ina”, mającym wskazywać,
że wampir czy nie, to w końcu warto patrzeć głębiej i przyjaźnić
się z odmienną „dziewczynką”.
Vampirina – "Kocham ten film"
Ta pozycja to zbiór 3 historyjek: 👉„Podwójna rezerwacja”, 👉„Przyjęcie niespodzianka” i
👉„Wampirze walentynki”, każda na podstawie osobnego odcinka
bajki.
I znów – według mnie to typowe,
przeciętne historyjki, które być może sprawdzają się w przypdku
bajki telewizyjnej, ale nie wystarczają jeśli chodzi o książkę,
która ma przecież być okazją do obcowania z czymś bardziej
wartościowym... Może macie inne zdanie... ?
Odchodząc już od tego czy to
literatura wyższych lotów czy też nie „Podwójna rezerwacja”
to historyjka o... uderzającym mnie oszustwie.
👉Rodzice Vampiriny otwierają „Straszny
Pensjonat” - a właściwie mają do udostępnienia jeden pokój.
Nie będzie zaskoczeniem, że pokój ów zostaje zarezerwowany przez
dwie wampirze siostry, w tym samym czasie kiedy to tata Vampiriny
oferuje nocleg w nim ludzkim sąsiadom, u których trwa remont.
Ma być
zabawnie, ma być akcja, więc nie można po prostu w dorosły i
dojrzały sposób tego odkręcić.... Z pomysłem przychodzi więc
nasza tytułowa bohaterka – wampiry śpią w dzień, ludzie w nocy
– goście będą zatem spali w jednym pokoju – w tym samym łóżku
– na zmianę, a rodzinka wampirów zrobi wszystko, by jedni nie
dowiedzieli się o istnieniu drugich.
Oczywiście to założenie
generować ma mnóstwo śmiesznych potknięć, które nie bawią mnie
zupełnie, kiedy pamiętam, że jeden pokój jest zamieszkiwany przez
dwie „rodzinki”, trwa błogie oszustwo i nikt nie widzi w tym
większego problemu niż dopilnowanie, by goście nie weszli sobie w
drogę.
👉Do końca miałam nadzieję, że będzie
jakiś morał – nauczka, cokolwiek... Niestety...
Jedna i druga
rodzina wyjeżdża zachwycona pobytem, a wielka i niesmaczna ściema
uchodzi wszystkim płazem.
Oczywiście znów – dziecko pewnie
nie zwróci na to uwagi, ale czy nie od tego są książki, byśmy za
ich pomocą uzmysławiali maluchom poprawne postawy i zachowania? A
może taka publikacja ma tylko bawić, a ja bez sensu doszukuję się
morałów?
👉„Przyjęcie niespodzianka” to
natomiast bardzo zwyczajna historyjka o urodzinowej imprezie i znów
temacie akceptacji.
Ina w końcu jako wampirzyca jest zupełnie
odmienna, a tak bardzo chce być akceptowana, jednocześnie nie
rezygnując ze swoich upodobań. Problem rzeczywiście wartościowy,
ale jego dotknięcie bardzo powierzchowne.
Nie sądzę bowiem, by w rzeczywistym
świecie naprawdę odmienne dzieci czy nawet ludzie dorośli tak po
prostu zdobywali akceptację.
Jak często słyszymy o kłopotach z
adaptacją dzieci z biednych domów, dzieci jąkających się, tych z
wadą wymowy czy nawet ze zwykłymi problemami skórnymi? Vampirina
jest całkiem odmienna, a przekaz wyjątkowo prosty – nic nie
szkodzi, bez kłopotu znajdziesz sobie przyjaciół, którzy taką
Cię pokochają.
W moim odczuciu to prezentowanie bardzo życzeniowego
podejścia do bardzo niedelikatnego świata, który szybko sprowadzi
na ziemię każdego „odmiennego” małego i dużego człowieczka.
Mimo zatem faktu, że wątek
odmienności przejawia się przez wszystkie historie o Vampirinie,
które przeczytałam są one infantylne, powierzchowne i w moim
odczuciu niewiele uczą.
Vampirina "Chwyć bajeczkę!"
To
natomiast wygodna forma opowiastki, którą można zabrać bez
problemu w drogę. Tekstu jest mniej, ilustracje spore, więc
spokojnie można zaproponować pozycję również młodszemu
czytelnikowi – pytanie tylko czy warto.
Ta część to po prostu
prezentacja historii wampirzej rodziny, ich przedstawienie i opowieść
o przeprowadzce oraz zapoznaniu z nowym otoczeniem.
A na koniec najbardziej wartościowa
część, czyli 7 stron łamigłówek związanych z bajką.
Vampirina – "Portret wampira"
to znów
historia o odmienności i o problemach każdego człowieka
wchodzącego w nowe otoczenie.
Znów przedstawiona w ten sam
bezproblemowy w moim odczuciu sposób co powyższe – początkowy
czas w nowej szkole jest dla Vampiriny katastrofalny, ale tak naprawdę
nikt tego nie zauważa – ani mięsożernej roślinki, ani
nadludzkiej prędkości Iny.
Ani nawet jej przemiana w nietoperza,
nie robią na nikim wrażenia i jak gdyby nigdy nic mała „zagubiona”
dziewczynka staje się bezproblemowo częścią nowej małej
społeczności.
Niestety nie uważam, by był to dobry morał, o ile
jest nim w ogóle.
👉Poza samą opowieścią mamy tu miejsca
do kolorowania i naprawdę atrakcyjne graficznie naklejki, które to
przypadną do gustu każdemu maluchowi – w końcu wszyscy kochają
naklejać!
👉Podsumowując wszystkie pozycje, z
którymi się zapoznałam, nie mogę nie wspomnieć także o
krwistoczerwonym cieście, pajęczynach i trumnach.
Tu zaczynają się
też moje wątpliwości. Bo czy książka nie może w taki sposób
bawić?
Dla dziecka trumna nie łączy się
prawdopodobnie ze śmiercią, a i ta nie jest dla niego jeszcze
skojarzeniem bolesnym i trudnym, o ile nie ma za sobą jakieś
większej traumy. Mimo tego zupełnie nie przekonuje mnie spanie w
trumnie i granie na czacholele.
👉Nie mogę jednak pominąć pozytywów,
które w książeczkach jednak można odnaleźć.
Pierwszym jest
podkreślenie wartości przyjaźni pomimo różnic, drugim natomiast
obraz naprawdę ciepłej rodziny Vampiriny. Rodzice zawsze wspierają
dziewczynkę, są pełni miłości i zrozumienia, co dodaje uroku
całej serii.
Nie wiem jednak czy to wystarczy, by
Vampirina była pozycją, którą warto polecać. I choć od bajek
telewizyjnych pewnie nie oczekuje się najwyższej jakości – może
dlatego tam tego typu produkcje się sprawdzają – tak od książek
ja jednak wymagam czegoś więcej.
Myślę, że jest to więc propozycja
raczej dla dzieci oglądających już wersję telewizyjną, w celu
obcowania z tekstem i książką niż w drugą stronę, książka, dla
dzieci, które bajki nie znają. W moim odczuciu tej drugiej grupie ma bowiem niewiele do zaoferowania.
Jestem jednak bardo ciekawa Waszych
opinii! Podzielcie się nimi w komentarzach tutaj lub na Fanpage'u.
Nie zapomnijcie także podzielić się
recenzją ze znajomymi 😍
👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇
47 year-old Structural Analysis Engineer Jilly Tomeo, hailing from McBride enjoys watching movies like Laissons Lucie faire ! and Sewing. Took a trip to Monarch Butterfly Biosphere Reserve and drives a Esprit. przekierowanie tutaj
OdpowiedzUsuń