„Kominiarz na święta” Madlena Szeliga, Wydawnictwo GEREON - recenzja


„Kominiarz na święta” to zdecydowanie wyjątkowa pozycja
Zawsze bardzo miło opisuje mi się te niepowtarzalne, aczkolwiek mam też obawy, że nie wprowadzę Was w ich świat wystarczająco, byście zechcieli się nad danym tytułem pochylić.

„Kominiarz na święta” Madlena Szeliga, Wydawnictwo GEREON - recenzja


👉Pierwsza sprawa przez którą „Kominiarz na święta” jest tak wyjątkowy to … autorka. 
W moim odczuciu jest to jedyna pozycja Madleny Szeligi, którą da się czytać, a już z pełnym przekonaniem stwierdzam, że jedyna, którą można dać dziecku – choć wszystkie rzekomo adresuje do młodszych czytelników.
Jestem chyba jednak odosobniona w swoich poglądach, bowiem zarówno morderczy, chwilami wręcz wywołujący mdłości „Horror”, wywołująca dziecięce przerażenie pozycja „Czego tu się bać?” z wątpliwą puentą oraz zupełnie bezsensowna „Rodzina sztućców” zbierają w blogosferze pozytywne opinie. 
Czy są one prawdziwe, czy podyktowane wydawniczą współpracą nie wiem – z całą pewnością owych opinii zwyczajnie nie rozumiem i ich nie podzielam.

👉Druga sprawa, dzięki której „Kominiarz na święta” jest wyjątkowy to zwyczajna... magia.
Dokładnie ta magia, której szukałam w ostatnim tygodniu w bibliotece, wypożyczając 15 świątecznych książek, w żadnej jednak jej nie znajdując.
Tu jest inaczej.

Poznajemy Pana Kominiarza, który pojawia się znikąd, ale wiemy dobrze, że zmierza dokądś
Poznajemy go na lotnisku - przyloty, odloty, pożegnania i powitania. Ale nie o te drugie chodzi w „Kominiarzu na święta”. 

„Kominiarz na święta” Madlena Szeliga, Wydawnictwo GEREON - recenzja

W tej książce przypominamy sobie czym jest tęsknota, samotność i brak przy boku osoby, której tak bardzo potrzebujemy.
Kominiarz pojawia się znikąd, pod drzwiami pewnej samotnej kobiety, która razem z synkiem porzuca święta z rodziną, by pozostać w swoim domu, gdzie może połączyć się z pracującym za granicą mężem. 
Ku zasmuceniu chłopca, który stokroć bardziej wolałby być w Wigilię u dziadków, gdzie zbiera się cała rodzina, nawet ta najdalsza, jest zbyt wysoka choinka i śpiewane w kółko te same kolędy – nie ma jednak "nowoczesności", dzięki której można by porozmawiać z tatą. To jedyny powód, dla którego zostają w domu.

„Kominiarz na święta” Madlena Szeliga, Wydawnictwo GEREON - recenzja

Ale Kominiarz pojawia się i jak to przesądnie sądzi się o kominiarzach – przynosi szczęście.
Robi kluski z makiem – bo kluski z makiem to magia, bo ryby i kapustę je się na co dzień, ale nie kluski z makiem! Wyciąga sianko z kapelusza. I łączy rodzinę. Jak? Nie wiadomo. 
Tak czy owak w domu samotnej kobiety pojawia się cała rodzina, nawet ta najdalsza z tej dalekiej wsi i ta za duża choinka.

„Kominiarz na święta” Madlena Szeliga, Wydawnictwo GEREON - recenzja

Zakończenie? Najlepsze jakie może być dla każdej samotnej osoby, wypatrującej kogoś ważnego na horyzoncie – ktoś wraca do domu, „ktoś, kto zaledwie wczoraj wygrał bilet lotniczy do Polski w konkursie na najlepiej utrzymany komin na świecie.”
Zakończenie specyficzne... Dziwne... Ten komin – absurdalny. Ale nieważne. Święta są „jak trzeba”. A magia świąt wylewa się z każdej strony tej książki.
Magia jakiej szukałam – nie zakupy, „Last Christmas” puszczane 90-ty raz w centrum handlowym, nawet nie Mikołaj i jego magiczne renifery. Magia, która w święta bez względu na wyznanie i to, co właściwie każdy z nas świętuje, sprawia, że chcemy być razem i że właśnie o to chodzi w świętach.

Zajrzyj także do naszych hitów książkowych "Hity książkowe dwulatka, czyli Hania poleca".

I nie zapomnij podzielić się postem z przyjaciółmi👀👀
👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇

Komentarze

Najlepsze układanki lewopółkulowe!

Najlepsze układanki lewopółkulowe!
i plansze edukacyjne :)