O kartach kontrastowych
rozwijających inteligencję dziecka, które nazwałam I poziomem bitów inteligencji już szczegółowo Wam pisałam.
Wówczas
opisywałam ilość obrazków oraz rozłożenie sesji z kontrastowymi
kartami według metody Domana.
Wraz z pojawieniem się
Zosi znów wracamy do tematów stymulacji od samego urodzenia,
postaram się więc w tym poście zebrać większość aktywności,
które mają u nas miejsce, właśnie w temacie stymulowania drogi
wzrokowej dziecka.
Po co stymulować wzrok niemowlaka?
Można zastanawiać się
po co ćwiczyć coś, co, jeśli tylko dziecko jest zdrowe, „wyćwiczy
się” samo.
Przede wszystkim wciąż
uważam, że wszystko można robić lepiej lub gorzej, a więcej
stymulacji, więcej ćwiczeń, czego by nie dotyczyły, zwykle jednak
sprawiają, że robimy coś coraz lepiej.
Jeśli to Was nie
przekonuje mam dwa kolejne argumenty.
👶Po pierwsze noworodek nie
widzi prawie nic. Nie jest to sytuacja komfortowa, a pisałam Wam
już, że dziecko bardzo chce się uczyć i rozwijać. Potrzebuje
więc widzieć lepiej.
❕Dostarczając mu stymulujących okazji
sprawiamy, że szybciej wydostanie się z ciemnej, rozmytej,
nieostrej przestrzeni – zobaczy ukochane twarze swoich bliskich, a
także swoje otoczenie.
Czym szybciej je zobaczy tym szybciej będzie
chciał się w ich stronę przemieścić i znów będzie próbować
się jak najszybciej opanować kolejną umiejętność.
👶Po drugie przypominam, że
mózg rozwija się gdy jest używany, w takim razie droga wzrokowa
również rozwija się, gdy jest używana.
Nasze stymulacje pozwolą
dziecku widzieć więcej, szybciej i dokładniej, wkładając w to
coraz mniej siły. Pamiętaj, że początkowo, to co dla nas
naturalne, w tym również widzenie, dla noworodka jest nie lada
wysiłkiem.
Stwórz stymulujące środowisko
Tak jak już powtarzałam
„otaczanie się” jest najskuteczniejszą metodą nauki i
stymulacji. Niekiedy trudno jest trzymać się właściwie
harmonogramu, przedstawionego przez Glenna Domana, a niektórzy z Was
w ogóle nie będą chcieli wdrażać metody, która zakłada pewne
przywiązanie do systematycznego prezentowania kart według schematu.
Mimo wszystko od nich
właśnie zacznę.
W poście …... pisałam
Wam dokładnie jak wygląda stymulacja kartami kontrastowymi według Domana.
Przyznam Wam szczerze, że nie realizujemy sesji stymulacji wzrokowej w taki sposób.
Karty z konturami (te duże od Wczesnej Edukacji) są w każdym z pokoi i gdy tylko jest okazja – Zosia nie śpi i jest w dobrym nastroju pokazujemy te karty.
Przytrzymujemy je dłuższą chwilę, zbliżamy i oddalamy, czasem przekręcamy i oczywiście nazywamy.
Przyznam Wam szczerze, że nie realizujemy sesji stymulacji wzrokowej w taki sposób.
Karty z konturami (te duże od Wczesnej Edukacji) są w każdym z pokoi i gdy tylko jest okazja – Zosia nie śpi i jest w dobrym nastroju pokazujemy te karty.
Przytrzymujemy je dłuższą chwilę, zbliżamy i oddalamy, czasem przekręcamy i oczywiście nazywamy.
Dodatkowo pojedyncze
karty są przyczepione na ścianach w miejscach, gdzie najczęściej
przebywa oraz wokół przewijaka. Stymulacja wówczas następuje bez
naszego udziału 😊
W tym miejscu chciałabym
zauważyć, że karty z cyframi też mogą służyć do stymulacji
wzroku – są w końcu czarno – białe, duże i wyraźne 😊
Gdy zaczynamy z czytaniem
czy programem matematycznym (karty są także kontrastowe, tylko tu
pojawia się kolor czerwony) to jest to nie tylko nauka czytania i
liczenia, ale również stymulacja wciąż jeszcze nieidealnego
zmysłu wzroku.
Często można spotkać
się z twierdzeniem, że noworodek widzi tylko światło lub nie
widzi nic (ciemność), innym razem, że widzi zarysy, kontury.
Tak czy inaczej, im więcej stymulacji tym szybciej dziecko zacznie widzieć lepiej i będzie wkładało w to mniej wysiłku.
Ćwiczenie I
Tak czy inaczej, im więcej stymulacji tym szybciej dziecko zacznie widzieć lepiej i będzie wkładało w to mniej wysiłku.
Ćwiczenie I
Na pierwszym etapie
programu stymulacji wzrokowej Glenn Doman proponuje ćwiczenie
stymulujące odruch źreniczny. Należy zakryć dziecku ręką jedno
oko, a w drugie skierować światło domowej latarki z odległości
około 15 – 20 cm. Gdy źrenica się zwęży (a ma to trwać około
sekundy) wyłączamy latarkę. Po upływie 5 sekund możemy powtórzyć
działanie na drugim oku.
To ćwiczenie jest
pierwszym ćwiczeniem drogi wzrokowej jakie proponuje Glenn Doman.
Ja jednak nie jestem w
pełni przekonana do tej aktywności, dlatego tej nie wdrożyliśmy.
Jeśli zechcecie spróbować, pamiętajcie, żeby użyć domowej latarki (dużej) nie kieszonkowej – te bowiem mają zbyt intensywne światło, by świecić nimi w oczy.
Jeśli zechcecie spróbować, pamiętajcie, żeby użyć domowej latarki (dużej) nie kieszonkowej – te bowiem mają zbyt intensywne światło, by świecić nimi w oczy.
Ćwiczenie II
Jeśli jednak chodzi o
ćwiczenie odruchu źrenicznego, które bardzo lubię, a które jest
dziecinnie proste to zapalanie i gaszenie światła.
Zwłaszcza w pochmurny dzień lub w ciemnym pomieszczeniu zapalanie i gaszenie światła jest niezwykle stymulujące, a tak łatwe do wykonania.
To także jedna z przypadkowych rzeczy, która stymuluje niemowlę, a którą każdy z nas robi co dzień. Co więcej to właśnie jedna z aktywności, która może sprawić, że dzieci teoretycznie wychowywane w podobnych warunkach mogą rozwijać się szybciej lub wolniej. Być może w jednym domu rodzice zapalają i gaszą światło częściej? Może pomieszczenia są ciemniejsze i wymagają właśnie zapalania światła? Taka różnica naturalnie będzie wpływać na rozwój drogi wzrokowej niemowlęcia.
Zwłaszcza w pochmurny dzień lub w ciemnym pomieszczeniu zapalanie i gaszenie światła jest niezwykle stymulujące, a tak łatwe do wykonania.
To także jedna z przypadkowych rzeczy, która stymuluje niemowlę, a którą każdy z nas robi co dzień. Co więcej to właśnie jedna z aktywności, która może sprawić, że dzieci teoretycznie wychowywane w podobnych warunkach mogą rozwijać się szybciej lub wolniej. Być może w jednym domu rodzice zapalają i gaszą światło częściej? Może pomieszczenia są ciemniejsze i wymagają właśnie zapalania światła? Taka różnica naturalnie będzie wpływać na rozwój drogi wzrokowej niemowlęcia.
Ćwiczenie III
Kolejne ćwiczenie
proponowane przez Domana również wymaga użycia latarki, tym razem
właśnie kieszonkowej i jest to ćwiczenie w moim odczuciu mniej
kontrowersyjne i jak najbardziej akceptowalne.
W ciemnym pomieszczeniu zapalamy latarkę i świecimy nią na swoją dłoń lub inną powierzchnię dobrze odbijającą światło, maksymalnie w odległości 45 cm od twarzy malucha. Nie poruszamy latarką i czekamy aż dziecko odnajdzie wzrokiem światło. Gdy się uda, czekamy by malec kilka sekund popatrzył na oświetlony punkt i gasimy latarkę. Kilka sekund w ciemności i możemy znów zapalić latarkę, świecąc w inną stronę, by dziecko znów musiało poszukać światła.
W ciemnym pomieszczeniu zapalamy latarkę i świecimy nią na swoją dłoń lub inną powierzchnię dobrze odbijającą światło, maksymalnie w odległości 45 cm od twarzy malucha. Nie poruszamy latarką i czekamy aż dziecko odnajdzie wzrokiem światło. Gdy się uda, czekamy by malec kilka sekund popatrzył na oświetlony punkt i gasimy latarkę. Kilka sekund w ciemności i możemy znów zapalić latarkę, świecąc w inną stronę, by dziecko znów musiało poszukać światła.
❕Oczywiście nie
zapominamy o entuzjazmie, radości i pochwałach, kiedy tylko uda się
odnaleźć światło. Taka zabawa powinna trwać około minuty.
3. Mata kontrastowa
To kolejny element
otoczenia, wspierający stymulację wzroku bez naszego udziału.
Z pewnością mata kontrastowa kojarzy Wam się z piankową lub materiałową matą, którą kładziemy na podłodze, by dziecku było ciepło i wygodnie.
Z pewnością mata kontrastowa kojarzy Wam się z piankową lub materiałową matą, którą kładziemy na podłodze, by dziecku było ciepło i wygodnie.
Ale to nie jedyna opcja.
Możemy takie piankowe, czarno – białe elementy umieścić na
ścianach przy podłodze, by dziecko mogło na nie zerkać gdy
odwraca główkę na boki lub gdy zadziera ją do góry.
Nie musisz też koniecznie mieć kontrastowej maty. My często kładąc Zosię na
podłodze na zwykłej macie układamy karty kontrastowe przed i pod
nią, jeśli akurat leży przy regale, ustawiamy karty opierając je
na nim, tak by były w zasięgu jej wzroku.
4. Książeczki kontrastowe
To oczywiście klasyka,
której nie trzeba przedstawiać.
Na rynku jest na szczęście cała masa różnorodnych pozycji stymulujących wzrok, zarówno książeczek czy małych, spiętych razem kart od CzuCzu.
Na rynku jest na szczęście cała masa różnorodnych pozycji stymulujących wzrok, zarówno książeczek czy małych, spiętych razem kart od CzuCzu.
My mamy ich kilka i znów,
są one wszędzie, gdzie często przebywamy z Zosią i zawsze jakaś
jest pod ręką, jeśli tylko ma ochotę je oglądać.
Przeglądamy je, nazywamy
– najczęściej Hania uczestniczy w pokazie sama coś nazywając
lub pokazując siostrze obrazki, przez co jest to nie tylko łatwy
sposób stymulacji wzroku, ale także fajnie spędzony czas
wszystkich razem.
Jeśli mówimy o
otaczaniu dziecka i tworzeniu stymulującego środowiska, nie możemy
zapomnieć o zabawkach.
Warto zwrócić uwagę, by wybierać na początek właśnie te kontrastowe – grzechotki, maskotki czy karuzele na łóżeczko lub mobile.
Oczywiście nie propaguję absolutnie przetrzymywania dziecka wyłącznie w czarno - białym pokoju z czarno - białymi zabawkami.
Sugeruję jedynie, że kolorystyka zabawek również może sprzyjać rozwojowi ścieżki wzrokowej 😊
Warto zwrócić uwagę, by wybierać na początek właśnie te kontrastowe – grzechotki, maskotki czy karuzele na łóżeczko lub mobile.
Oczywiście nie propaguję absolutnie przetrzymywania dziecka wyłącznie w czarno - białym pokoju z czarno - białymi zabawkami.
Sugeruję jedynie, że kolorystyka zabawek również może sprzyjać rozwojowi ścieżki wzrokowej 😊
Jeśli nastawisz się na
rozwój swojego malucha, zobaczysz wokół Was mnóstwo łatwych w
realizacji czynności czy aktywności, stymulujących drogę
wzrokową.
Zajrzyj także do postu opierwszym poziomie bitów inteligencji.
A jeśli post był dla
Ciebie pomocny, podziel się nim proszę ze znajomymi.
👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇
Gdzie kupowaliśmy karty kontrastowe?
OdpowiedzUsuńKarty kontrastowe są z Wczesnej Edukacji :) https://www.wczesnaedukacja.pl/
Usuń